czwartek, 28 maja 2015

pączk

Ciasto na pączki

Klasyczne pączki to te drożdżowe, bardzo delikatne są te na samych żółtkach, ale wcale nie mniej smaczne są te na całych jajach. Delikatność pączków zależy również od tego czy nie dodacie za dużo mąki, ciasto na pączki powinno być bowiem ciut luźniejsze niż na bułeczki, a to często sprawia, że chcemy je dodatkowo podsypać mąką. Stąd przypominam z mąką ostrożnie, tylko tyle by się nie kleiło do dłoni, ale ciasto powinno być mięciutkie.
Po drugie ważne jest dobre wyrobienie, im lepiej wyrobione ciasto tym piękniej wyrośnie a pączki nie będą zbite!
Nie dodawajcie też za dużo cukru do ciasta, bo podczas smażenia pączki szybciej ściemnieją i mogą mieć gorzkawy posmak. Lepiej po usmażeniu pączki polukrować czy posypać pudrem, na pewno będą słodkie.
W przepisach babć, mam itd., zazwyczaj do ciasta dodaje sięspirytus czy wódkę, to ma zapobiegać wchłanianiu nadmiernej ilości tłuszczu przez pączki podczas smażenia, ale (!) jeśli temperatura smażenia będzie zła to nic nie pomoże, za to jeśli będzie dobra to ten składnik można pominąć.
W tych starych przepisach również bywa dodawane bardzo dużo drożdży, nie jest to konieczne. Dobrze wyrobione ciasto wyrośnie najpiękniej nawet z mniejszą ich ilością a pączki nie będą zbyt drożdżowe w smaku czy zapachu.

Wyrastanie

Bardzo ważne jest by ciasto dobrze wyrosło, musi podwoić objętość. Jeden z częstszych błędów to to, że zwracacie uwagę na czas a nie na efekt. Teoretycznie ciasto zwiekszy objętość po 1 godzinie, ale może się zdarzyć, że po 1,5. Po prostu patrzcie czy wyrosło.
Pączki powinny podrosnąć również po uformowaniu lub wycięciu szklanką, ale nie za długo. Bo jak wyrosną bardzo dobrze to potem w smażeniu już nie podrosną więcej i choć bedą smaczne to nie będzie tej magicznej obwódki :) Poza tym przerośnięte będą zbyt drożdżowe.

Nadziewanie pączków

Możecie nadziać przed smażeniem, jak i po. Jeśli chcecie nadziać przed to wystarczy nałożyć nadzienie na fragment ciasta i uformować taką sakiewkę a potem położyć łączeniem do dołu. Drugi sposób to nadzianie po smażeniu za pomocą szprycy. I jeden i drugi sposób są OK.
Nadzienie najlepsze to marmolada (bardziej odporna na wysoką temperaturę niż dżemy i łatwiej też nadziewać szprycą – przy sposobie drugim). Można też nadziać sosem owocowy, czekoladowym, masą krówkową i w zasadzie czym tylko chcecie :)
Można nadziewać przed i po smażeniu. Jak przed to kładę nadzienie na rozpłaszczonym kawałku ciasta a potem zwijam w sakiewkę i łączeniem układam do dołu. Jak po to szprycą

Smażenie pączków

To chyba najtrudniejsza część przygotowania pączków, bo sprawia najwięcej problemów. Pączki możecie smażyć na patelni (ale musi być dużo oleju by pączki pływały a nie siadały na dnie), niskim garnku a także we frytkownicy. Temperatura dla smażenia pączków to 175-180°C
Jeśli pączki będziecie smażyć w zbyt niskiej temperaturze to szybko nasiąkną tłuszczem i będą ciężkie i gliniaste. Jeśli temperatura będzie zbyt wysoka to pączki zbytnio się przypalą a w środku zostaną surowe. Ważne jest kontrolowanie temperatury. Ja trzymam średni ogień przez cały czas smażenia od chwili osiągnięcia odpowiedniej temperatury.
Temperaturę oleju najlepiej sprawdzić termometrem cukierniczym. Inne sposoby to wrzucenie kawałka ciasta na olej. Jak będzie za zimny to ciasto opadnie na dno, jak dobry to pojawia się malutkie bąbelki wokół i ciasto się zezłoci, za to jak spali się szybko to wiadomo – za wysoka. To dość zawodna metoda, ale przy odrobinie wprawy dacie radę.
Jednorazowo nie wrzucajcie też za dużo pączków, bo to obniża temperaturę a po drugie łatwiej dopilnować kilku. Pączki powinny też swobodnie „dryfować” po garnku :)
Najlepiej smażyć pączki na smalcu (ale to dla wielu osób brzmi przerażająco :)), więc możecie wybrać normalnie olej rzepakowy, tłuszcz kokosowy, palmowy.
Polecam Wam korzystać z termometru by zmierzyć temperaturę oleju, ogólnie 175-180C to optymalna temperatura
Pączki powinny pływać wolno, nie wrzucajcie za dużo za jednym razem, nie mogą też mieć za mało oleju!

Obręcz na pączkach

Najwięcej mitów jest wokół tej magicznej jasne obwódki na pączkach. Nie powstaje ona od nalania małej ilości oleju czy przykrywania pokrywą. Ta obręcz powstaje gdy pączek leciutki unosi się na oleju i lekko podrasta, ta podrośnięta część jest jasna i nie rumieni się, bo dopiero się pojawia (pączek robi się wyraźnie wyższy, a nie taki plackowaty). A po odwróceniu jako że jest leciutki to też się ładnie unosi.
Obręczy nie będzie, gdy pączki są za bardzo wyrośnięte. One będą dobre w smaku, ale już nie podrosną w czasie smażenia. Nie będzie też, gdy olej ma za wysoką temperaturę lub ciasto jest zbyt ciężkie.
Tu pączki polukrowane, widać obręcz dookoła pączka to znazy, że ciasto było lekkie a także nie wyrósł zbyt mocno, tylko akurat!

Jak odchudzić pączki

To moje ulubione pytanie :) Tłusty Czwartek jest raz w roku! A tak poważnie to dbajcie o dobrą temperaturę smażenia, wtedy pączki nie wchłoną go dużo. Po smażeniu ja odkładam jeszcze je na chwilę by odsiąkły na ręczniku papierowym. A gdy chcecie coś w wersji chudszej to polecam pączki pieczone 

ciastka czy wypieki z nutą cytryny, są bardziej orzeźwiające. Lemon curd to absolutnie najlepszy cytrynowy krem jaki można sobie wyobrazić i właśnie idealny do przekładania ciastek, tortów, bezików czy nawet na kanapkę w domowym twarogiem. W polskich sklepach trudniej o słoik takiego cuda, a jak jest to kosztuje dość dużo, a przecież tak prosto przygotować go w domu.
To moje kolejne podejście do lemon curd, uważam, że dzisiejsza receptura jest absolutnie najlepsza. Zrobiłam krem cytrynowy na bazie samych żółtek, więc jest nie tylko kremowy, ale też na pewno Wam się nie rozwarstwi no i idealny będzie do przełożenia bezików (białka na bezy a żółtka na krem).

Lenom

Składniki

  • 3 żółtka
  • 80 g cukru pudru
  • sok z 2 cytryn
  • ok. 120 g masła

KROK 1

Żółtka, sok z cytryn i cukier puder przekładam do rondelka, dokładnie mieszam i podgrzewam.

KROK 2

Dodaję masło (jak całość zacznie robić się ciepła) i wszystko dokładnie mieszam.

KROK 3

Mieszam aż zacznie bąbelkować a cała masa zacznie gęstnieć, wyraźnie zjaśnieje. Wtedy zdejmuję z ognia, przelewam do wyparzonego słoika i po wystudzeniu chowam do lodówki. Można przechowywać ok. 2 tygodni.












Topienie czekolady to pierwszy krok do jej temperowania. A z Waszych komentarzy wiem, że sprawia Wam to wiele problemów, bo okazuje się, że tłuszcz się oddzielił (za wysoka temperatura), czekolada stwardniała i wcale się nie roztopiła (znowu to samo). Warto poczytać, bo czekoladę trzeba topić ostrożnie! 



Kilka zasad, jak topić czekoladę

topienie czekolady w kuchence mikrofalowej

Trzeba to robić ostrożnie, jeśli chcecie topić czekoladę w mikrofali to koniecznie stopniowo i za każdym razem trzeba wymieszać. Dlaczego? Bo czekolada grzeje się od środka, możecie tego nie dostrzec początkowo, a jak przegapicie to może się spalić w środku i będzie sztywna. I nici z rozpuszczania. Jak to dokładnie zrobić? Łamiemy czekoladę, wkładamy do miski, wstawiamy na 15 sekund, wyjmuję, mieszam, znowu 15 sekund i znowu mieszam. W sumie to ok. 3 minut, ale czekolada dzięki temu nie spali nam się a ładnie roztopi.

topienie w kąpieli wodnej

Do garnka z wodą wstawiamy miskę, ale! woda powinna być ok. 50-60°C a nie wrząca a miska powinna być dopasowana do wielkości rondelka, bo gdy będzie za mała to para wodna osiądzie nam na czekoladzie. A gdy woda dostanie się do czekolady to rozwarstwienie czekolady gotowe. Podsumowując miska musi być większa lub identyczna, jak rondelek.

temperatura topienia czekolady

Czekoladę topimy w temperaturze:
  • gorzką do 50-55°C
  • mleczna 45-50°C
  • biała 40-45°C
Jak będzie za wysoka to czekolada zamiast się rozpuścić to zrobi się gęstsza :)
To wszystko niby proste, ale wiem, że często piszecie, że coś Wam nie wychodzi a potem nie nadaje się do dekoracji, polewy czy murzynka.

 sos do pizzy, zawsze, gdy przygotowuję pizzę, to smaruję takim sosem pomidorowym pizzę i na nim układam ulubione dodatki. Lubię też taki sos podać do już upieczonej pizzy w miseczce. Jest rewelacyjny, nawet lepszy niż w pizzeriach, szczególnie gdy wybierze się dobre pomidory.
Sos pomidorowy do pizzy podpatrzyłam kiedyś w książce J. Olivera, minimalnie go zmodyfikowałam i w ten sposób mam swój ulubiony, najlepszy sos. A Wy lubicie sos pomidorowy czy może wolicie czosnkowy?

Przepis na Sos pomidorowy do pizzy

Składniki

  • 1 puszka pomidorów lub 4–5 sztuk
  • 2 łyżki oliwy
  • 1 ząbek czosnku
  • ok. 1 łyżki oregano
  • 1 łyżeczka bazylii
  • sól

Moje porady


KROK 1

Na patelnię wlewam oliwę, wrzucam przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku, dodaję pomidory, sól i podgrzewam, aż pomidory się rozpadną.

KROK 2

Gdy pomidory są już maziste, to dodaję oregano, sól i smakuję. Na koniec dodaję bazylię, mieszam i albo smaruję pizzę, albo nakładam do miseczki i podaję. W tym drugim przypadku można do sosu dodać odrobinę gorącej wody, by był płynny. Smacznego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz